
Czy udział w mediacji jest korzystny – rachunek zysków i strat do rozważenia przez stronę procesu mediacyjnego.
Każdy kto przystępuje do mediacji zadaje sobie pytanie o opłacalność takiego postępowania. Co może zyskać, co stracić? Czy to przedłuży postępowanie? Jak zgoda na udział w mediacji lub jej brak będzie odebrana przez Sąd? Czy koszty mediacji nie będą zbyt wysokie?
Aby odpowiedzieć sobie rzetelnie na te pytania, koniecznym jest poczynić pewne podstawowe założenia przed mediacją:
-
chcę zawrzeć ugodę, z której będę zadowolony/zadowolona;
-
jestem otwarty/otwarta na wysłuchanie i rozważenie argumentów oraz propozycji drugiej strony;
-
jeśli to będzie konieczne jestem przygotowany/przygotowana na pewne ustępstwa lub modyfikacje mojego stanowiska.
Jeśli NIE JESTEŚ GOTOWY/GOTOWA na te założenia, to odpowiedź na pytanie czy udział w mediacji jest dla ciebie korzystny brzmi: TOBIE MEDIACJA ABSOLUTNIE SIĘ NIE OPŁACA. Jeżeli jednak masz tą odrobinę elastyczności, lub chciałbyś zrewidować swoje stanowisko to spróbuję pomóc ci ocenić mediację pod względem jej opłacalności.
Pierwsza kwestia – muszę być do jakiegoś stopnia zadowolony z wyniku mediacji. Czy to możliwe? Tak - w większości wypadków jest to możliwe.
Przykładowo jestem pozwany o zapłatę, wiem, że muszę zapłacić i wyrok Sądu będzie w tej kwestii jednoznaczny. Czy są rozwiązania, dzięki którym będę zadowolony? Przecież w wyniku mediacji mój dług nie zniknie. To prawda, ale w mediacji można uzyskać np. możliwość spłaty w ratach, umorzenie części lub nawet całości odsetek w wypadku terminowego wywiązania się z płatności, możliwość spłaty poprzez barter, wymianę świadczeń… no i uniknę wysokich kosztów sądowych. Czy druga strona będzie zadowolona? Być może tak. Uzyska prawomocny akt z klauzulą wykonalności w terminie miesiąca – dwóch zamiast roku, dwóch. Nie zamrozi dziesiątków tysięcy złotych w procesie, w którym i tak nie będzie miała gwarancji, że egzekucja po procesie będzie skuteczna. Ponieważ wcześniej odzyska środki to wcześniej dokona obrotu nimi, a więc zarobi. Korzyści można mnożyć bez końca. A jakie potencjalnie straty poniosą strony? Ponieważ w większości takich spraw po ugodzie koszty wzajemnie się znoszą to strony stracą koszty zastępstwa procesowego i jeśli sprawa jest na etapie sądowym to też część poniesionych opłat. Stracą też ewentualnie to czego się zrzekną w ugodzie. Kosztem będzie też wynagrodzenie mediatora. W tym miejscu trzeba dokonać rachunku, który wykaże opłacalność. Na szalach po obu stronach są czas i pieniądze.
Inny przykład. Okołorozwodowe porozumienie rodzicielskie. Rozwodzimy się i jak zawsze częścią rozwodu będzie rozstrzygnięcie dotyczące dzieci – minimum miejsce pobytu, alimenty, kontakty. Przyjmijmy, że na taką mediację strony idą jeszcze przed złożeniem pozwu o rozwód. Czy to się opłaca?
Po pierwsze sami ustalimy te kwestie i uregulujemy tak jak będzie to dla nas najwygodniejsze – nie zdecyduje za nas Sędzia, nie mający pojęcia o naszym codziennym życiu. Z drugiej strony musimy ustąpić czasem ze swoich żądań, pójść na kompromis, może zrezygnować z czegoś.
Po drugie zrobimy pierwszy krok do trudnej komunikacji jaką będziemy musieli, czy chcemy czy nie, podtrzymywać przez kolejne lata. Inny aspekt tego problemu to fakt, że najczęściej nie mamy ochoty z tym kimś pozostawać w jakiejkolwiek relacji, a już na pewno ustępować mu i iść z nim/nią na kompromis.
Po trzecie unikniemy zbędnych kosztów (zastępstwa procesowego, badań i ekspertyz biegłych, wycen, leków uspokajających, wieloletniej terapii psychologicznej po procesie rozwodowym). Jako minus w tym punkcie należy zaznaczyć to, że zapłacimy za mediację.
Po czwarte rozwód otrzymamy na pierwszym terminie (przy założeniu poczynienia ustaleń nadających się do przepisania do wyroku i pod warunkiem rozwodu bez orzekania o winie stron).
Po piąte, chyba najważniejsze, rozwiązania oparte na dialogu będą najkorzystniejsze dla naszych dzieci. Pozwolą uniknąć im traumy związanej z obserwowaniem przepychanek rodziców, badań psychologicznych, odpowiedzi na pytania dotyczące rodziców i relacje z nimi. To my wiemy lepiej od Sądu wiemy co lepsze dla naszych dzieci.
Po szóste – opieka naprzemienna. W zasadzie nie jest możliwa bez porozumienia stron w tym zakresie. Samodzielne poczynienie takiego porozumienia, w sytuacji często głębokiego konfliktu, bywa prawie niemożliwe. Doświadczony mediator może pomóc przeprowadzić strony przez niebezpieczne „zakręty” tego procesu.
Moja praktyka i doświadczenia pełnomocników stron w rozwodzie potwierdzają tezę, że w większości przypadków mediacja „okołorozwodowa” się opłaca. Jest korzystna dla obu stron. Wyjątek stanowić może sytuacja, gdy w tle jest przemoc, uzależnienie od narkotyków czy alkoholu. W takich sytuacjach mediacja jest czasami możliwa, ale podchodzić do niej należy z wyjątkową ostrożnością. Nie można dopuścić do nieuprawnionej presji, traumy, wtórnej wiktymizacji i przyjęcia ustaleń w jakikolwiek sposób zagrażających stronie pokrzywdzonej lub dzieciom.
Czy mediacja przedłuży postępowanie? Jeśli jest zlecana przez Sąd to najczęściej nie. Sąd wydaje zwykle postanowienie tak aby mediacja odbyła się w okresie pomiędzy kolejnymi terminami rozprawy. Jeżeli zlecimy mediację przed procesem to faktycznie w perspektywie jej ewentualnego niepowodzenia przedłuży sprawę o miesiąc – dwa, ale jeśli zakończy się zawarciem ugody to efektywnie skróci o wiele miesięcy, jeśli nie lat.
Jak widać na powyższych przykładach, mediacja co do zasady może być korzystna i przynieść rozwiązania elastyczne, dostosowane do możliwości i potrzeb stron. Aby to prawidłowo ocenić, trzeba dowiedzieć się więcej o mediacji, jej przebiegu, korzyściach wadach (od swojego prawnika, mediatora dyżurnego w Sądzie lub z Internetu), a następnie dokonać kalkulacji i odpowiedzieć sobie na kilka pytań.
Czy w naszej sprawie jest pole do negocjacji? Czy są obszary w jakich możemy podjąć rozmowy, ustąpić, poszukać innych rozwiązań?
Czy mamy pewność, że wyrok Sądu będzie dla nas satysfakcjonujący i da się wyegzekwować?
Czy czas dla nas ma znaczenie priorytetowe?
Czy mamy wystarczające zasoby na prowadzenie procesu?
Co będzie dla nas korzystniejsze finansowo - proces czy mediacja?
Czy mam prougodowe nastawienie do sprawy?
Czy chcę załatwić swoją sprawę, czy też zależy mi, aby „dołożyć” przeciwnikowi procesowemu?
Taki „rachunek sumienia” pomoże podjąć świadomą decyzję o udziale w mediacji lub wybraniu drogi procesu. Życzę świadomych i dobrych wyborów.